O MNIE
ZAPAŚNIK, UCZESTNIK IGRZYSK WSPÓLNOTY BRYTYJSKIEJ, TRENER MENTALNY, MÓWCA MOTYWACYJNY
Od dziecka musiałem walczyć o swoje. Najpierw o własne stopy i kolana, by były zdrowe. Większość lekarzy nie dawała mi szans, by być sportowcem. Później na macie. Nie tylko
z przeciwnikami. Walczyłem o obywatelstwo, bym mógł zdobywać oficjalne tytuły mistrza kraju. Bo z najlepszymi przeciwnikami sobie radziłem. Oni z kolei kibicowali mi
w walce o paszport, bo chcieli mierzyć się z godnym przeciwnikiem. Zawsze byłem skupiony na zadaniu. Nie dbałem o to z kim walczę, tylko jak wygrać. Jak osiągnąć cel. Brytyjski paszport też zdobyłem w ostatniej chwili, by zrealizować swoje marzenie. Wystąpić
w Commonwealth Games już jako Irlandczyk z Północy.
Na początku bałem się sukcesu, choć zawsze chciałem więcej od życia. Ten lęk mijał,
gdy wchodziłem na matę. Pokonywanie własnych słabości zainspirowało mnie, by zostać trenerem mentalnym. Szkolę się stale od 2010 r., by pracować z ludźmi stawiającymi sobie poprzeczkę wyżej i wyżej.
KAMIENIE MILOWE
W ŻYCIU NIE MA PRZYPADKÓW
Urodziłem się w 1986 r. w Moskwie, w rodzinie pochodzenia ormiańskiego. Swoje miejsce na ziemi znaleźliśmy w Rzeszowie. Mój ojciec, Sierż Koczarian, był trenerem kadry polski w skokach do wody w latach 1989-2019. Sport jest wpisany w moje DNA, choć przyszedłem na świat z deformacją stóp. 12 specjalistów mówiło, że sportowca ze mnie raczej nie będzie. Rodzice nie poddali się, poszli do 13. Ten podjął się leczenia. Skutecznego. Gdy miałem 8 lat doznałem kontuzji kolana. Moi rodzice znów usłyszeli wyrok: „jeśli on będzie chciał uprawiać sport, zostanie kaleką”. I znów po kuracji stanąłem pewnie na własnych nogach, by biegać za piłką. Ale chciałem być żużlowcem. Do zapasów niby trafiłem przez przypadek. Pewnego dnia, gdy udawałem się na wagary, spotkałem trenera, który namówił mnie na zmianę dyscypliny. Dziś wiem, że wszystko dzieje się po coś, a to my mamy największy wpływ kim i gdzie będziemy. Zamknąć drzwi, otworzyć nowe Wydawało mi się, że do zapasów nie pasuję. Poza matą jestem spokojny. Mam duszę artysty. Ukończyłem nawet plastyczne Liceum im. Piotra Michałowskiego w Rzeszowie. Gdy zjawiłem się w hali zapaśniczej pierwszy raz obserwowałem wszystko z dystansem. Gdy zacząłem walczyć wszystko się zmieniło. Tak mam. Potrafię zamknąć za sobą drzwi i otworzyć nowe. Na matę zawsze wchodziłem bez lęku. Skupiałem się na przeciwniku. Nie ważne kim był i jakie miał sukcesy. Zawsze uważałem, że to człowiek. Ma głowę, tułów, ręce i nogi. Tak jak ja. Zawsze sobie mówiłem: wybieraj, możesz przegrać lub odbyć swoją najlepszą walkę w życiu. Dlatego nigdy nie zależało mi, by wylosować łatwiejszego przeciwnika. Nawet w I rundzie. Gdy schodzę z maty znów staję się Norikiem, który podpowiada innym jak wygrać. Dyskwa za brak obywatelstwa To był 2003 r. Puchar Polski, a ja miałem 15 lat. W I rundzie trafiłem na mistrza Polski. Trener mówił: spokojnie, jak przegrasz on i tak dojdzie do finału, a ty dostaniesz szanse w repesażach. A ja swoje. Po 20 sekundach wykonałem perfekcyjny rzut za 5 pkt. Za chwilę znów rzut za 5 i zwycięstwo. Wydawało się, że to koniec walki. Ale nie, zobaczyłem zamieszanie i dowiedziałem się, że jestem zdyskwalifikowany za brak obywatelstwa. Później siedziałem i widziałem, jak dochodzi do finału. Jak sobie wytłumaczyć, mając 15 lat, że pewne rzeczy rozgrywają się przy stoliku? Zrozumiałem to dopiero rok później. Już z obywatelstwem. Rok później, na mistrzostwach Polski, przegrałem 2 walki z kolei, z mistrzem i wicemistrzem Polski. Obie tak samo, obie remisując po 1:1. Decydowały pierwsze punkty. Chciałem skończyć z zapasami, ale usłyszałem od mistrza: „facet, kontynuuj, bo ja chcę mieć takiego przeciwnika”. Bez tych doświadczeń nie byłbym skutecznym trenerem.
PRZEPUSTKA NA IGRZYSKA
W 2005 r. chciałem coś zmienić w swoim życiu. Za własne oszczędności kupiłem bilet do Belfastu i wylądowałem w Irlandii Północnej. Pracowałem i nadal trenowałem zapasy. To tam zrealizowałem swój cel – w 2014 r. wystąpiłem na Igrzyskach Wspólnoty Brytyjskiej. I znów łatwiej było zakwalifikować się do kadry, niż wypełnić formalności związane z papierami. Paszport, który dał mi możliwość startu odebrałem miesiąc przed igrzyskami. Gdyby nie moja determinacja nie zdążyłbym, bo nikomu w urzędach na tym nie zależało. To właśnie na Wyspach zdałem sobie sprawę, że oprócz sportu kręci mnie pomaganie innym w dążeniu do celu. Większość czasu poza matą zajmowały mi rozmowy z kolegami – co można zrobić lepiej. Co zmienić, by wygrywać. Tak otworzyła się przede mną kolejna ścieżka kariery – trenera mentalnego.
PRACUJĘ Z NAJLEPSZYMI, UCZĘ SIĘ OD NAJLEPSZYCH
Już w 2010 r. opracowałem swój pierwszy, skuteczny program pracy ze sportowcami. Od tego czasu go doskonaliłem. Mój pierwszy autorytet to Steven McGeown, którego akademię skończyłem. Wiele mi dały spotkania z Connorem McGregorem. Facet doszedł na sportowy szczyt, bo potrafi słuchać. I z drugiej strony – dobrze poradzić. Kiedyś, gdy robiłem z nim wywiad, powiedział mi: „Norik, rób swoje jako trener. Jesteś ekspertem, ja zawsze będę chętnie sięgał po Twoją wiedzę”. Doświadczenie Connora wykorzystywałem w moich kolejnych programach trenerskich. Wiele mi dała też współpraca z żużlowcem Rafałem Wilkiem, która trwa od 2012 r. W 2016 r. miał wypadek i koszmarną kontuzje kręgosłupa. Nie poddał się. Teraz jest wybitnym sportowcem na wózku. Sporo nauczył mnie Greg Hancock. Sportowiec z klasą. Mimo prawie 50 lat ma zapał dzieciaka, ale i otwartą głowę. Zawsze potrafił mnie wysłuchać, nawet jak przed chwilą pojechał bieg-marzenie. Nauczył mnie amerykańskiego podejścia do pracy i wdzięczności.
SZACUNEK DLA PRACY
Od 2010 r. stworzyłem 25 programów motywacyjnych i 5 strategii. Napisałem 5 książek. Swoją markę jako trenera mentalnego budowałem początkowo na Wyspach. Na początku nieśmiało, jakbym wątpił w to, co robię. Jakbym czuł się gorszy od bohaterów, z którymi pracowałem. Moje wątpliwości rozwiewał nie tylko Connor McGregor. Zupełnie odblokowałem się współpracując z Wojtkiem Orlowskim i Pawłem Nastulą. Paweł powiedział mi kiedyś: „Norik, jesteś jednym z nas”. Każdy z nas może mieć chwile zwątpienia. Każdy z nas, na każdym etapie potrzebuje inspiracji. Dziś, gdy wytrenowałem już 3500 osób, mogę powiedzieć: kocham to co robię i jestem w tym świetny. Praca ze sportowcami sprawia też, że nadal czuję głód walki. Wkrótce znów zobaczycie mnie na macie. Najlepszy trener to praktykujący trener.
25 PROGRAMÓW, 5 STRATEGII, 5 KSIĄŻEK
Od 2010 r. stworzyłem 25 programów motywacyjnych i 5 strategii. Napisałem 5 książek. Swoją markę jako trenera mentalnego budowałem początkowo na Wyspach. Na początku nieśmiało, jakbym wątpił w to, co robię. Jakbym czuł się gorszy od bohaterów, z którymi pracowałem. Moje wątpliwości rozwiewał nie tylko Connor McGregor. Zupełnie odblokowałem się współpracując z Wojtkiem Orlowskim i Pawłem Nastulą. Paweł powiedział mi kiedyś: „Norik, jesteś jednym z nas”. Każdy z nas może mieć chwile zwątpienia. Każdy z nas, na każdym etapie potrzebuje inspiracji. Dziś, gdy wytrenowałem już 3500 osób, mogę powiedzieć: kocham to co robię i jestem w tym świetny. Praca ze sportowcami sprawia też, że nadal czuję głód walki. Wkrótce znów zobaczycie mnie na macie. Najlepszy trener to praktykujący trener.
NIE TYLKO SPORT
Nie koncentruję się wyłącznie na pracy ze sportowcami. Narzędzia i programy, który opracowałem, sprawdzają się w biznesie i w codziennym życiu. To m. in. Elevate Your S.T.A.T.E, które pomaga w pokonywaniu strachu, presji i leku. Discover Your C.H.A.M.P.I.O.N pomaga w budowaniu pewności siebie i wiary a także w pokonywaniu barier. Instant P.O.W.E.R Generator pomaga w koncentracji i skupieniu a także realizacji celów. Total T.E.A.M System ułatwia budowę zespołu marzeń. Financial Focus Formula z kolei pomaga w efektywnym zarządzaniu pieniędzmi. Stale pracuję nad stworzeniem nowych produktów dostosowanych do indywidualnych potrzeb określonych grup klientów.